„Fotografia ujawniła się […] w swej najbardziej pierwotnej, podstawowej formie: jako dokument i zapis czasu. Każda pojedyncza fotografia zachowuje jakiś ułamek czasu, razem tworzą one uporządkowany zapis jego upływu”
Lech Lechowicz
O czasie na ogół myślimy w bardzo prostych kategoriach: jako przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Podobnie jest z obrazem fotograficznym. Kiedy naciskamy spust migawki, „zatrzymana” chwila przechodzi do tego, co było, do historii. Kiedy jednak patrzymy na zdjęcie, które powstało przed momentem, to opisuje ono, w pewnym sensie, wciąż trwającą teraźniejszość oraz przyszłość. Jeśli jest to fotografia wykonana w dalekim kraju, w odbiorcy pobudzi wyobraźnię i może wyzwolić chęć podróży. Podróży, która odbędzie się w przyszłości. Do przyszłości odnosi się również sam zapis. Na materiale światłoczułym po naświetleniu tworzy się obraz utajony, który ujawniony zostanie dopiero w przyszłości, po jego wywołaniu. Przypomnijmy sobie sławny portret Lewisa Payne wykonany przez Alexandra Gardnera. Przedstawia on młodego zamachowca oczekującego na wykonanie kary śmierci. Podczas robienia zdjęcia jeszcze żyje, ale za chwilę bicie jego serca zostanie przerwane. Jak mówi święty Augustyn: „Gdyby nic nie przemijało, nie byłoby czasu przeszłego. Gdyby nic nie przychodziło nowego, nie byłoby czasu przyszłego. Gdyby niczego nie było, nie byłoby teraźniejszości”. Inaczej to ujmując, chwila obecna określona jest przez to, co było i przez to, co będzie, a wizerunek „śmierci” (obraz fotograficzny to przecież balsamowanie czasu) zawsze przyniesie refleksję o tym, co nieodwracalne i ostateczne dla każdego stworzenia.
W fotografii, przeciwnie do platońskiej teorii idei, „obecność rzeczy […] nigdy nie jest metaforyczna” – mówi Roland Barthes, a każda rzecz na fotografii odczytywana jest jako „prywatna podobizna swego przedmiotu odniesienia”. Jest śladem i bezstronnym świadkiem. Powstaje poprzez wyrwanie jakiejś cząstki z rzeczywistości. Stąd możemy być bohaterami dawnych zdarzeń. Możemy rozmawiać z przeszłością nie tylko w sensie poznawczo-antropologicznym, ale stajemy twarzą w twarz z tym, co naprawdę istniało. Mimo, iż obraz jest niedostępny i tajemniczy, daje pewność co do istnienia tego, co znajduje się w jego ramach. Pewność ta polega na interpretacji „tego-co-było”. Poświadcza egzystencję w czasie. Jest pamięcią minionej chwili, mimo iż blokuje wspomnienie. Dzięki niej czas przeszły jest równie prawdziwy jak czas teraźniejszy. I choć teraźniejszość „przemyka przez palce”, dzięki fotografii „możemy posiąść przeszłość”.
Podczas tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Fotografii Białystok Interphoto prezentujemy artystów, których twórczość pod wieloma względami odnosi się do heterogenicznego pojmowania Czasu. Zarówno tych pracujących z medium fotografii w kontekście linearnego upływu oraz zatrzymania, rozważających Barthes’owskie punctum czy odnoszących się swoją symboliką obrazową do elementów społeczno-historycznych. A także tych, którzy poprzez swoje widzenia świata oraz nową organizację kadru wpłynęli na współczesne formy wypowiedzi kolejnych pokoleń fotografów.
Wystawy historyczne, jak prezentacje awangardy czeskiej i polskiej oraz polskiej fotografii subiektywnej odsłonią aspekt kontinuum przemian zachodzących nie tylko w samym medium, ale również w nowoczesnym definiowaniu i odbiorze dzieła artystycznego. Natomiast przedstawienie publiczności postaw krytycznych wobec prawdy zapisu i zawłaszczenia w rozumieniu postmodernistycznym ukaże współczesne miejsce fotografii jako narzędzia kontroli i władzy.
Prawie od początku nowożytności jesteśmy silnie związani z przeszłością i to niekoniecznie naszą. Ten związek wywołuje rodzaj bliżej nieokreślonej tęsknoty za tym, co było lub może być. Nieruchomy obraz, zatrzymujący czas jest niczym pamięć, której możemy być pewni. A ta pewność wywołuje w nas poczucie niezachwianego trwania – stabilności. Fotografia nie przypomina przeszłości, a ją poświadcza. To, co widzimy na powiększeniu, istniało naprawdę. Obraz fotograficzny jest przecież niepodważalny. Historia zapisana na celuloidzie czy w „pamięci cyfrowej” jest historią prawdziwą. Jest potwierdzeniem dla historyków, architektów, socjologów i wszystkich badaczy przeszłości, jest również potwierdzeniem historii prywatnych, osobistych, pojedynczych. Lecz jaki naprawdę jest obraz historii?
Ludzka pamięć jest jednostkowa i nietrwała. Ulega powolnemu zanikowi i rozproszeniu. Jej zasoby przysłaniane są przez kolejno następujące po sobie zdarzenia. Rozpływa się wraz z pamięcią pojedynczych komórek, które mają w sobie zaprogramowaną śmierć. Podczas Festiwalu rozważymy zatem, czy w przeciwieństwie do niej, świadectwo fotografii jest o wiele bardziej doskonałe. Czy dzięki odpowiedniemu systemowi magazynowania może być trwałe i bez końca powielane, czy obraz zdjęciowy może być niezachwianą i prawdziwą pamięcią ludzkości, do której mogłyby odwołać się przyszłe pokolenia.
„Prawdziwy obraz przeszłości przemyka niby wiatr. Przeszłość daje się utrwalić jedynie jako obraz, który rozbłyska teraz w swej rozpoznawalności, aby już nigdy nie powrócić”
Walter Benjamin
Grzegorz Jarmocewicz
Dyrektor Artystyczny Festiwalu